Archiwum 26 września 2003


wrz 26 2003 Stara kobieta w moim ciele...
Komentarze: 2

Fizyk,z właściwym sobie sarkazmem,zapytał nas dzisiaj czy mamy w domu zegary.Nie mamy-pomyślałam-czasu nie da się policzyć.Bo czas przelatuje nam przez palce.Bezcenne sekundy stopniowo z mrygnięciem oka zmieniają sie w następne minuty,godziny....Kiedyś będę stara.Będę miała twarz pooraną zmarszczkami,kruche kosći,delikatną zwiotczałą skórę,moje ręcę będą śladem po moim życiu.Będę stara,przygwożdzona widmem śmierci.Czy  i jak wtedy spojrzę na swoje życie.Czy będę czegoś załowała?Zapewne tak.Choc staram sie zeby każdy dzień był wyjatkowy,inny to i tak wiem,że kiedyś dni będą takie same.Póki co jestem.Żyję.Znosze lawinę zdarzeń jaka na mnie spada.Dzisiaj miałam buntownicze nastawienie.Unikać D. za wszelką cenę.Jego spojrzenia,usmiechu,słów.Prawie się udało.Nie wiem jak mogłam być taka ślepa...Ale dzięki Jarkowi,dzięki najwspanielszemu przyjacielowi na swiecie,dostrzegłam to,co krytło się pod streta pozorów.

Życie pcha mi koleje kłody pod nogi.Ale są też momenty wytchnienia.Dzisiaj np wracałam z treningu z Bartkiem.On jest magiczny.Nie wiem co w nim jest takiego:charakter,sposób bycia,uśmiech...On działa jak narkotyk.Dzięki niemu byłam naprawdę szczęśliwa...Wiem,ze to może przerodzic się w cos więcej niż tylko zwykłe koleżeństwo ale chyba podświadomie włączyłam w sobie jakaś blokadę...Może boję się szczęścia...?Czy to w ogóle możliwe??Żeby najpierw dążyc do czegos tak wytrwale ,a kiedy wreszcie pojawia się szansa na spełnienie bronić się,uciekać???

czerwone_trampki : :